Niezwykli misjonarze

Jedną z najpiękniejszych kart ewangelizacji Afryki zapisał kard. Adam Kozłowiecki SJ. Urodził się 1 kwietnia 1911 r. w Hucie Komorowskiej k. Kolbuszowej w rodzinie ziemiańskiej. Jako dziecko uczył się w domu, a następnie rodzice wysłali go do znanego jezuickiego Zakładu Naukowo-Wychowawczego w Chyrowie (1921-1925). Jednak, gdy powiedział ojcu, że chce wstąpić do jezuitów, ten natychmiast przeniósł go do Poznania. Tutaj uczęszczał do ostatnich klas gimnazjum i zdał maturę. Młody Adam nie zrezygnował jednak z powołania zakonnego. Wbrew woli rodziców, w 1929 r. wstąpił do nowicjatu jezuitów w Starej Wsi k. Brzozowa. Studiował filozofię w Krakowie (1931-1933), a potem teologię w Lublinie (1934-1938). W Lublinie został wyświęcony na kapłana 24 czerwca 1937 r. Po odbyciu tzw. trzeciej probacji we Lwowie (1938-39) włądze zakonne skierowały go do pracy w Chyrowie.

Po wybuchu II wojny światowej przedostał się do Krakowa. 10 listopada 1939 r. został aresztowany przez gestapo w kolegium jezuitów wraz z 24 współbraćmi. Przebywał w krakowskim więzieniu na Montelupich, potem w Wiśniczu. W czerwcu 1940 r. przewieziono go obozu koncentracyjnego Auschwitz (numer obozowy 1006). Po sześciu miesiącach pobytu został wysłany do Dachau. Więzień obozu koncentracyjnego ocalał i doczekał wyzwolenia obozu przez wojska amerykańskie 29 kwietnia 1945 r. Doświadczenia obozowe opisał potem w książce „Ucisk i strapienie”. Pamiętnik więźnia 1939-1945. Wspominając życie obozowe, ks. Adam Kozłowiecki napisał: „W Auschwitz i Dachau przekonałem się, że nienawiść jest rzeczą nie tylko zbrodniczą, ale także bezsensowną. Właśnie tutaj, w tych nieludzkich warunkach obozu koncentracyjnego, uświadomiłem sobie tę głęboką prawdę, ze każdy człowiek jest moim bratem, ponieważ jesteśmy dziećmi jednego i tego samego Ojca – Pana Boga. Tu nauczyłem się mieć w nienawiści nienawiść i samemu bronić się przed nienawiścią do kogokolwiek, nawet do mego brata w mundurze, który mnie nienawidził i męczył”. Takiemu podejściu do życia pozostał wierny do końca, zwłaszcza w Afryce, gdzie stanowczo przeciwstawił się rasizmowi.

Po wyzwoleniu obozu pojechał do Rzymu, gdzie 15 sierpnia 1945 r. złożył ostatnie śluby zakonne, a następnie w odpowiedzi na apel przełożonych zgłosił się na wyjazd wraz z innymi jezuitami, również więźniami Dachau, do polskiej misji w Rodezji. Najpierw został kierownikiem szkół misji Kasisi, co wiązało się z rozwiązywaniem kłopotów finansowych, a następnie kapelanem centrum szkolenia inteligencji dla Rodezji Północnej.

Do misji należało 30 szkół do których niekiedy można było dotrzeć pieszo lub rowerem. Jego miły sposób bycia, serdeczność i komunikatywność zjednały miejscową ludność i ułatwiły pracę misyjną. Wszędzie przyjmowano go życzliwie. Nauczył się zwyczajów Zambijczyków i zaakceptował ich mentalność. Mówił: „Żeby zacząć rozmowę, trzeba było najpierw słuchaczy rozbawić, zyskać ich sympatię, a dopiero potem można podejmować poważne tematy. Nie można zacząć rozmowy prosto z mostu”.

Ks. Adam nie miał teoretycznego przygotowania misyjnego, ale doskonale sobie radził. Dzięki pomocy Afrykańczyków nauczył się języka lenje i gorliwie podejmował różne prace na misji. Dużo wędrował odwiedzając wioski należące do misji. Żył „na walizkach”.

Ks. Adam został także dyrektorem Apostolstwa Modlitwy. Głosił kazania, rekolekcje, przygotowywał wiernych do przyjęcia sakramentów świętych. Zorganizował bibliotekę. Nie unikał pracy fizycznej. Trudności i kłopoty, zwłaszcza finansowe zawierzał ufnie św. Józefowi.

Kiedy misja rodezyjska została podniesiona do rangi wikariatu apostolskiego, ks. Adam Kozłowiecki został mianowany administratorem apostolskim. „Zwiększyła mi się tylko liczba kłopotów, bo zamiast dbać o Kasisi musiałem dbać o całą dzisiejszą archidiecezję. Trzeba było budować szkoły, szpitale, kościoły, seminarium – wszystko. Nie było ludzi, sprzętu, pieniędzy, dosłownie niczego” – wspomina.

W 1955 r. ks. Adam Kozłowiecki przyjął sakrę biskupią. W ostatnim wywiadzie, jaki udzielił wspominał ten fakt: „Miałem świetne kwalifikacje, by być biskupem: żadnego przygotowania i sześć lat kryminału”. Podczas jego posługi biskupiej miał miejsce szybki rozwój misji. Wiele budowano, zakładano szpitale i sprowadzono wiele żeńskich i męskich zgromadzeń zakonnych. Ludzie, którzy poznali misjonarza z Polski pozostawali pod urokiem jego osobowości, prostoty, a także poczucia humoru. Ta nominacja nie zmieniła go, gdyż uważał, ze rola biskupów jest rolą służebną. 

W 1959 r. Jan XXIII mianował go arcybiskupem Lusaki. Jednocześnie został przewodniczącym Konferencji Episkopatu Zambii. Odegrał też dużą rolę w okresie uzyskiwania przez Zambię pełnej suwerenności, którą uzyskała 24 października 1964 r. Arcybiskup Lusaki ma wielkie zasługi dla tworzenia struktur Kościoła w Zambii. Słynął z walki z rasizmem oraz popierał dążenia wolnościowe narodu zambijskiego. Przyjął obywatelstwo zambijskie, a Zambijczycy, uważali go za «swojego» i bardzo szanowali. Władze Zambii uhonorowały go najwyższymi orderami.

Ks. abp Kozłowiecki był wrażliwy na kwestię nędzy i niesprawiedliwości społecznej. Pomagał osobiście i organizował pomoc dla ubogich. Walczył z głodem i niedożywieniem. Opiekował się chorymi. Szczególną troską otaczał ubogą młodzież starając się zapewnić jej możliwość zdobycia wykształcenia. Sam żył skromnie, gdyż rozdawał wszystko, co posiadał biednym.

W maju 1969 r. abp Adam Kozłowiecki poprosił o zwolnienie z obowiązków arcybiskupa Lusaki i powierzenie ich rodowitemu Zambijczykowi. Wrócił na placówki misyjne jako duszpasterz. Cieszył się, że może być blisko ludzi. Najpierw pracował w Chikuni, potem przez 18 lat w bardzo trudnej misji w Chingombe, a od 1989 r. był kapelanem szkoły średniej i proboszczem w Mulungushi. 15 lat opiekował się parafią Mpunde pomagając ks. Janowi Krzysztoniowi. Mimo podeszłego wieku był pełen sił i prowadził aktywne duszpasterstwo: bierzmował, głosił kazania i prowadził rekolekcje, udzielał sakramentów św.

W latach 1970-1991 pełnił funkcję przewodniczącego Papieskich Dzieł Misyjnych w Zambii. W uznaniu zasług arcybiskupa seniora dla misji Jan Paweł II kreował go kardynałem 21 lutego 1998 r. Kard. Kozłowiecki pozostał do końca życia wierny prostocie, skromności i ubóstwu. Był bardzo pracowity. Mieszkając w buszu prowadził szeroką korespondencję ze światem. Jedynym źródłem informacji było dla niego radio.

Zmarł 28 września 2007 r. w szpitalu w Lusace, po 61 letniej posłudze w Zambii, przeżywszy w kapłaństwie 70 lat. Uroczysty pogrzeb odbył się 5 października w Lusace. Pochowano go przy katedrze p.w. Dzieciątka Jezus.

Znajdź nas


Komisja Episkopatu Polski
ds. Misji


ul. Byszewska 1
skr. poczt. 112
03-729 Warszawa 4

tel. +48 22 679 32 35
[email protected]

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
110 0.054842948913574