Boliwijska Peregrynacja Krzyża Światowych Dni Młodzieży
Pierwszego dnia, jeszcze przed 7 rano, odwiedziłem 3 szkoły załatwiając premiso (zwolnienie ze szkoły) dla ministrantów, a następnie czterema samochodami pojechaliśmy do wioski Panorama, gdzie miało nastąpić przekazanie krzyża. Na miejsce dojechaliśmy po dwóch godzinach, czyli półtorej mieliśmy w zapasie - chociaż w Boliwii godzina w jedną czy w drugą stronę jakoś nie robi nikomu różnicy. Ale jak się okazało, na tę uroczystość dotarli również ludzie z trzech pobliskich wiosek, więc w wiosce, która liczy jakieś 50 osób, zrobiło się około 200, co mnie bardzo ucieszyło.
Po przejęciu krzyża i uroczystościach w Panoramie udaliśmy się pieszo do pobliskiej wioski, gdzie nasz biskup odprawił Mszę Świętą. Tam też mieliśmy okazję podziwiać tańce regionalne w oryginalnym wykonaniu zarówno pod względem kroków jak i stroju.
Następnie w "karawanie" udaliśmy się do Concepcion, gdzie znajduje się nasza misja. Do miasta mieliśmy dojechać na 17.00 - dojechaliśmy na 19.00, ale nawet taki poślizg nie zmniejszył radości ludzi, którzy na nas czekali, a chyba mogę napisać, że wyczekiwanie zwiększyło radość i entuzjazm. Po przyjeździe już pieszo poszliśmy do jednej ze szkół i do kaplicy, a następnie do kościoła, gdzie odprawiliśmy Eucharystię. Kolejnym punktem była "podwójna procesja" - najpierw mała - po placu, a następnie duża, po mieście - podwójna dlatego, że ta mała miała się odbyć przed mszą, no ale poślizg czasowy nam to uniemożliwił. Wszystko zakończyło się o 23.00, gdy wróciliśmy do kościoła i tam już ludzie mogli pojedynczo oddać cześć krzyżowi.
Drugiego dnia wszystko rozpoczęło się już wczesnym rankiem, bo o godzinie 6.00 różańcem w naszej katedrze. Kolejnym punktem było spotkanie pracowników naszego wikariatu i chwila cichej adoracji. O godzinie 7.00 wyruszyliśmy na wizytacje szkół - odwiedziliśmy 4 szkoły, w których młodzież przygotowała różne występy z racji tej uroczystości.
Każda szkoła była odpowiedzialna za przeniesienie krzyża do następnego ołtarza - i to chyba było najbardziej spektakularne, bo młodzi szli po obu stronach krzyża całą ulicą, a za nami szła orkiestra. Ta nasza pielgrzymka nieco sparaliżowała ruch w mieście, ale nikomu to nie przeszkadzało i każdy ustępował miejsca krzyżowi.
Na godzinę 12.00 dotarliśmy do szpitala, gdzie chorzy mieli okazję również oddać cześć krzyżowi. O godzinie 14.00 rozpoczął się kolejny etap pielgrzymowania, tym razem po bariach (dzielnicach) - tak minął czas aż do 19.30.
Jednym z efektów może dla mnie nie do końca miłych jest to, że mam zbyt mocną opaleniznę i już zaczyna mi skóra schodzić jak z jakiegoś węża. Jednak przeżycie zarówno duchowe jak i emocjonalne było ogromne.
Pozdrawiam z Concepcion – Vicariato Apostolico Nuflo de Chavez - Boliwia – Pascual ofm (opr. MŁ)