„Cud misyjny” – większe zaangażowanie Polaków w misje jest faktem – Sympozjum misjologiczne w Warszawie na UKSW
Na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie odbyło się w piątek sympozjum naukowe „Od dekretu soborowego Ad gentes do adhortacji Evangelii gaudium”. Wydarzenie, o czym przypomniał Przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. Misji, wpisuje się w przygotowania do przyszłorocznego IV Krajowego Kongresu Misyjnego. „Celem jest też zrobienie sobie rachunku sumienia, czy Polska wystarczająco robi, jeśli chodzi o misje ad gentes, bo misja ad gentes jest ciągle aktualna. Czy wysyłamy wystarczająca liczbę misjonarzy i misjonarek? Czy wspieramy tych wysłanych misjonarzy i misjonarski?” – pytał bp Jerzy Mazur. W spotkaniu uczestniczyli misjolodzy z całej Polski, przyszli misjonarze przygotowujący się w Centrum Formacji Misyjnej i przedstawiciele środowisk misyjnych zaangażowanych w dzieło misyjne Kościoła.
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć oraz lektury streszczenia sympozjum:
- Nie możemy popadać w euforię, ale w ciągu minionych 50 lat w Polsce dokonał się „cud misyjny”. Obecnie 2065 polskich misjonarzy pracuje w różnych krajach świata – są wśród nich zarówno księża, siostry zakonne jak i świeccy. Wprawdzie jak na duży, katolicki kraj mogłoby być ich więcej, ale wzrasta świadomość, że Kościół jest ze swej natury misyjny a za misje są odpowiedzialni wszyscy. Co zmieniło się na przestrzeni 50 lat od dekretu soborowego „Ad gentes” do adhortacji „Evangelii Gaudium” – misjologowie ale także przygotowujący się do wyjazdów na misje zastanawiali się 17 października podczas sympozjum na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Już teraz szykują się do IV Krajowego Kongresu Misyjnego, który odbędzie się w przyszłym roku w czerwcu.
Rok 1965
Przełomowy był rok 1965. Z dwóch powodów. Na dzień przed zakończeniem Soboru Watykańskiego II – 7 grudnia 1965 r. zatwierdzono soborowy dekret „Ad gentes” o misyjnej działalności Kościoła. I również w 1965 r. rząd PRL zgodził się, po raz pierwszy po II wojnie światowej, na wyjazd Polaków na misje – przypomina o. prof. Wojciech Kluj OMI. Zaproszenie przyszło nie tylko ze strony Kościoła, ale zostało skierowane również ze strony tamtejszego MSZ do władz PRL. W efekcie 20 werbistów wyjechało do Indonezji, a ośmiu z nich pracuje tam do dzisiaj. Obecnie ośmiu Indonezyjczyków - werbistów, wychowanków tych pierwszych misjonarzy posługuje w Polsce – więc jak żartuje o. Andrzej Danilewicz SVD liczbowo się wyrównało.
Rok 1965 r. to rzeczywiście był początek „cudu” odnowy zaangażowania misyjnego – uważa również ks. Tomasz Atłas, dyrektor krajowy Papieskich Dzieł Misyjnych. Mówi, że Duch Święty przeniknął za żelazną kurtynę i dokonał „cudu misyjnej odnowy”. Tuż po pierwszych werbistach do Brazylii wyruszyli pierwsi chrystusowcy, misjonarze św. Rodziny, siostry św. Rodziny oraz pierwsi marianie. Kolejny rok – 1966, to kolejne, jak na ówczesną sytuację społeczno-polityczną, liczne wyjazdy: 36 osób wyjechało do Brazylii, Argentyny, Paragwaju oraz po ośmiu do krajów Azji i krajów Afryki.
Pierwsi wyjechali, ale potrzebne strukturalne wsparcie
Te pierwsze wyjazdy misjonarzy w latach 60. domagały się koordynacji i systematycznej pomocy. Misjonarze wyjeżdżając „zmusili” pozostających w kraju do stworzenia struktur – zauważa ks. Atłas. W rezultacie powstała pierwsza „komórka” misyjna u werbistów, potem kolejne sekretariaty misyjne a w 1967 r. zaczęła powstawać Komisja Episkopatu ds. Misji, która miała czuwać nad całością misyjnego zaangażowania. Natomiast w 1970 r. przywrócono w Polsce Papieskie Dzieła Misyjne.
Ważnym krokiem było też utworzenie na ATK specjalizacji z misjologii, która miała zapewnić kształcenie nie tylko wykładowców ale też specjalistów ds. misji. Jak zauważa ks. Atłas, „wyjazdy owocowały strukturami, a struktury – kolejnymi wyjazdami”. Ze względu na sytuację polityczną wiele misjonarzy i misjonarek wyjeżdżając na staż językowy do krajów Europy Zachodniej już nie wracało do Polski, ale prosto jechało na misję. Chociaż początkowo wyjeżdżali do krajów Ameryki Południowej i Azji, to w latach 1965-79 najwięcej misjonarzy udało się na Czarny Ląd.
Coraz więcej misjonarzy
W 1970 r. 534 osoby z Polski pracowały na misjach – w gronie tym byli też zakonnicy i siostry zakonne, którzy wyjechali do Ameryki Południowej, by pracować wśród tamtejszej Polonii, a później zajęli się posługą misyjną. Dziesięć lat później, w 1980 r. na misjach było już 976 osób, w tym 121 księży, 9 świeckich, 263 siostry zakonne i 584 zakonników.
Natomiast lata 1980-89 to jak wskazuje dyrektor krajowy Papieskich Dzieł Misyjnych, okres kiedy gwałtownie wzrosła liczba misjonarzy z Polski. Jego zdaniem, było to odzwierciedleniem wzrostu liczby powołań kapłańskich, ponadto Kościół w Polsce mógł działać z większą swobodą, ale wpływ miał też wybór Polaka na papieża. Poza tym od 1983 r. ówczesne władze państwowe zezwoliły na wydawanie pierwszych ogólnopolskich czasopism misyjnych, więc o wiele łatwiej można było dotrzeć z informacją o misjach do szerszego kręgu odbiorców. W roku 1984 powstało Centrum Formacji Misyjnej, które do dziś bezpośrednio przygotowuje kandydatów do wyjazdu na misje. Podczas III pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny miało miejsce największe jak dotąd w Polsce posłanie misyjne. Papież nałożył wówczas krzyże misyjne 194 nowym misjonarzom.
W ciągu następnej dekady liczba misjonarzy niemal się podwoiła i w 1990 r. na misjach było już 1704 osób – w tym ponad tysiąc to bracia i kapłani zakonni. Mimo oczekiwań, by na Rok Jubileuszowy w 2000 r. liczba polskich misjonarzy również przekroczyła 2 tys. było to możliwe dopiero kilka lat później. W roku 2000 Polska mogła poszczycić się 1983 osobami na misjach. Natomiast w 2010 r. polskich misjonarzy było 2095 – w tym 296 księży diecezjalnych – fideidonistów, 45 świeckich, 642 siostry i 1112 zakonników. Od tego momentu – jak zauważa ks. Atłas – liczba polskich misjonarzy nieznacznie spada, w 2014 r. na misjach pracuje 2065 osób. Zwraca on uwagę, iż na przestrzeni ostatnich 14 lat zmalała też liczba kapłanów zakonnych na misjach, a po roku 2010 do Polski powróciło bardzo wielu misjonarzy, którzy na misje wyjechali w czasach boomu w latach 90. Po 20 latach wielu z nich powróciło, czy to z racji wieku czy z powodów zdrowotnych.
Są też problemy
Dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych zauważa, że w ostatnich latach, wyjeżdżający na misje, pracują tam znacznie krócej niż ich poprzednicy. – Wielu księży diecezjalnych po 6 latach, po wypełnieniu kontraktu, wraca do Polski. Rzadko zdarza się, że ktoś pracuje jak ci pierwsi wyjeżdżający na misje w latach 70. po 20 czy 25 lat. Nie inaczej jest też w przypadku sióstr zakonnych – dodaje ks. Atłas. Młode misjonarki wyjeżdżają zaledwie na kilka lat i najczęściej z powodów zdrowotnych wracają do Polski, szybciej niż w latach poprzednich.
Po raz pierwszy w tym roku na UKSW nie było naboru na misjologię. – Mamy „mały kryzys” – mówi o. prof. Wojciech Kluj, chociaż jeśli chodzi o studia doktoranckie, to obecnie na specjalności misjologicznej jest najwięcej doktorantów w porównaniu do innych teologicznych specjalności. Do tej pory misjologię na ATK/UKSW ukończyło 400 magistrów, wypromowano 50 doktorów i przeprowadzono 6 habilitacji.
Trzeba szukać nowych sposobów służenia misjom – podkreśla bp Jerzy Mazur, przewodniczący Komisji KEP ds. Misji, aby być ich zapleczem duchowym i materialnym. - Misje potrzebują naszej miłości i naszego zaangażowania – dodaje.
„Cud misyjny” – faktem
Statystyki oddają ogrom misyjnego zaangażowania Kościoła w Polsce, choć zdaniem ks. Atłasa nie należy popadać w euforię a w stosunku do liczby katolików w Polsce – ogólna liczba misjonarzy powinna być większa. Ale w minionych latach nie brakło też takich misjonarzy, którzy w czasie swej posługi oddali życie. W gronie tym są m.in. o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek, którzy zginęli w Peru, kleryk Robert Gucwa w Republice Środkowoafrykańskiej, ks. Jan Czuba w Republice Konga, o. Henryk Dejneka w Kamerunie, s. Czesława Lorek w Demokratycznej Republice Konga oraz o. Mirosław Karczewski w Ekwadorze i salezjanin ks. Marek Rybiński w Tunezji.
Faktem jest, że polscy misjonarze pracują w bardzo różnych krajach i środowiskach na całym świecie. - My nie przebieramy – mówi werbista ks. dr Tomasz Szyszka, były misjonarz w Boliwii.
Na przestrzeni 50 lat zwiększyła się też świadomość misyjna polskich katolików – świeckich i duchownych. Dzięki grupie pierwszych misjologów w Polsce spopularyzowano soborowe rozumienie misji. Dekret „Ad gentes” sprzed 50 lat - jak podkreśla ks. Adam Parszywka, odpowiedzialny za misje salezjanów, dostarczył nowych treści doktrynalnych, podkreślając, że Kościół jest ze swej natury misyjny. Do Soboru misyjna działalność Kościoła była domeną wąskiego grona osób wyspecjalizowanych. Po Soborze dzieło ewangelizacji stało się podstawowym zadaniem ludu Bożego – zwraca uwagę o. prof. Kluj podkreślając, że są to „kamienie milowe” i nic nie straciły na aktualności, choć potem pojawiły się kolejne dokumenty papieskie.
Adhortacja „Evangelii nuntiandi” zwróciła uwagę, że ewangelizacja nie może być utożsamiana z jedną kulturą, encyklika Jana Pawła II „Redemptoris missio” wprowadziła rozróżnienie na misje „ad gentes”, duszpasterstwo i ewangelizację, co roku kolejni papieży ogłaszają specjalne orędzia na Niedzielę Misyjną. Benedykt XVI stwierdził, że „Kościół nie może się ograniczyć do duszpasterstwa zachowawczego” a „inkulturacja to najsłuszniejsza dziś metoda działalności misyjnej”. Natomiast papież Franciszek zwraca uwagę, że misja to przede wszystkich dzieło Boga a nie osobistego heroizmu człowieka. Misje są sprawą bardzo pilną – przypomina.
Odpowiadając na pytanie „jak” dziś głosić Ewangelię o. dr Szyszka mówi, że kluczowe jest uwzględnienie przemian zachodzących w świecie. Nowe metody, nowe środki i nowe sposoby głoszenia Ewangelii mają być odpowiedzią na zachodzące transformacje. Ważne jest też dostrzeżenie i uwzględnienie wymiaru kulturowego – odwoływanie się do biblijnych wzorców oraz świadectwo.
W soborowym dekrecie sprzed 50 lat realistycznie napisano, iż „Kościół usiłuje głosić Ewangelię”. Podejmujemy się tego zadania – mówią misjonarze i misjologowie, ale wciąż jeszcze różnie nam to wychodzi. Obecny papież przypomina: „wszyscy mają prawo przyjąć Ewangelię”.
Anna Wojtas/Warszawa/KAI