Gumowce zamiast kanapy
„Aby pójść za Jezusem, trzeba mieć trochę odwagi, trzeba zdecydować się na zamianę kanapy na parę butów, które pomogą ci chodzić po drogach, o jakich ci się nigdy nie śniło, ani nawet o jakich nie pomyślałeś, po drogach, które mogą otworzyć nowe horyzonty, nadających się do zarażania radością, tą radością, która rodzi się z miłości Boga, radością, którą pozostawia w twoim sercu każdy gest, każdą postawę miłosierdzia”.
Słowa wypowiedziane przez Papieża Franciszka na Campus Misericordiae w czasie Światowych Dni Młodzieży w Polsce, od ponad roku w Ekwadorze już się realizują nad rzeką Nangaritza, w polskim wydaniu.
Bo właśnie ponad rok temu o. Seweryn Matyasik OFM został mianowany na proboszcza w swojej nowej parafii, znajdującej się w Guayzimi, w Wikariacie Apostolskim Zamora w Ekwadorze. Tu nie sposób obyć się bez gumowców – pada bardzo często, a do wielu miejsc trzeba docierać po drogach jakich w Polsce się nie śniło (błoto po kolana). Polska wersja ulepszona pokonywania takich ścieżek to gumowce plus kijki do Nording Walking – można zbadać wcześniej na jaką głębokość można wpaść w danym miejscu – i… co cztery kończyny to nie dwie.
Pierwsze spotkania bywają ciekawe… „Skoro Mszy nie będzie to po coście tu przyszli?” Właśnie tak Ojca przywitał Justino w indiańskiej wiosce Shuarów, gdy ponad rok temu, wraz z siostrami (ekwadorskie Siostry Franciszkanki Misjonarki Maryi Wspomożycielki) chciał odwiedzić i tylko się przyjrzeć w kilka dni 35 wioskom dojazdowym. Justino jest katechistą, niedawno miał ślub i cieszy się gdy jest Msza św.
Parafia jest bardzo rozległa terytorialnie, do najdalszych miejsc jedzie się ponad godzinę samochodem, później idzie się przez zalesione góry i doliny przez 3 godziny a następnie płynie się łódką 2 godziny (chyba że jest niski poziom rzeki to też się idzie rzeką). Ojciec postanowił chodzić „na górę” (arriba) co miesiąc ( a wcześniej mieli Mszę św. tylko dwa razy w historii swoich dwóch osad). Indianie z tych wiosek żyją bardzo biednie, w razie choroby są zdani tylko na siebie. Trzeba przyznać że różnica w poziomie życia i cywilizacji między Guayzimi a niektórymi wioskami jest ogromna - jak przepaść. Ale w każdym miejscu są osoby które chcą poznawać Pana Boga. I to jest wszędzie takie samo pragnienie.
Pracy było bardzo dużo i do o. Seweryna dołączył o. Tymon Dolański OFM, który także zajął się formacją ministrantów.
Msze św. odprawiane są w kaplicach, wybudowanych jeszcze w czasach Padre Ricardo z Austrii, lub w domach komunalnych – domach spotkań zbudowanych przez państwo. Niestety jeszcze z tych czasów został im zwyczaj – bardzo smutny dla tutejszych misjonarzy – że ludzie oczekują od „bogatych Europejczyków”, Księży czy także Zakonników, pomocy materialnej, tak jakby się im to należało… bo przecież „Europejczycy mają a my nie”… o wiele mniej intensywnie niektórzy oczekują pomocy duchowej. Trzeba dodać, że nawet jeśli na Mszy św. w kaplicach nie ma tłumów, to o wiele bardziej wypełnione jest Santuario de la Santa Pelota (sanktuarium św. Piłki)… czyli boisko.
Przy tak wielu miejscach do posługi duszpasterskiej, ogromną rolę pełnią katechiści – to oni mają za zadanie animować życie duchowe swojej kaplicy i prowadzić katechezę dla dzieci. Lekcje religii są tylko w szkołach katolickich a katecheza parafialna jest co tydzień i trwa przez 6 lat (1- Iniciación (wtajemniczenie, początek), 2-Reconciliación (Przygotowanie do I spowiedzi św.), 3- Primera Comunión (I Komunia św.), 4 – Año Biblico (rok biblijny), 5 – Credo (rok pracy na bazie „Wierzę w Boga”), 6 – Confirmación (Bierzmowanie).
W naszej parafii są też grupy apostolskie: Jana XXIII, Najświętszego Serca Pana Jezusa, Apostołowie Bożego Miłosierdzia, Grupa Adoracji Najświętszego Sakramentu, Legion Maryi, Stowarzyszenie Matki Bernardy (Jej Siostry - Franciszkanki Misjonarki - od Wielkiego Tygodnia 2016 r. nie pracują już w parafii ale przyjeżdżają na weekendy i mają też swojej zadania). Przy kościele parafialnym i w kilku kaplicach dojazdowych są także ministranci i Papieskie Dzieła Misyjne Dzieci.
W pracy pastoralnej jest dużo radości ale i dużo zmartwień. Jedną z głównych trosk Ojca Proboszcza Seweryna jest sprawa rodzin. Bardzo rzadko ludzie proszą o sakrament małżeństwa. Rodziny są nietrwałe, wielokrotne zmiany partnerów odbijają się na wychowaniu dzieci. Ogromnie dużo nastolatek (14, 15 lat) ma już swoje dzieci. Jest obecna przemoc w rodzinie, wielokrotnie wobec dzieci, także seksualna. Z tego względu Proboszcz liczy na pomoc i przyjazd w przyszłości na tutejszą placówkę misyjną jednego z polskich Zgromadzeń Zakonnych.
Najpopularniejszy posiłek tutaj to gotowane platanos (coś jak banany ale nie banany) i juka (ale nie to nie ten kwiatek jaki w Polsce się spotyka). Jedzą sporo ryżu i czasem kurczaki. Takiego chleba jak nasz, niektórzy nie spróbują nigdy, są tu tylko słodkie bułki.
Ostatnio ogromnym wyzwaniem dla Ojców Franciszkanów jest wybudowanie sal katechetycznych – dla kilkuset dzieci i dla grup - by miały swoje miejsce spotkań. Także Ojcowie potrzebują prawdziwego klasztoru z kaplicą i kilkoma pokojami więcej. Koszty utrzymania są wysokie, materiały budowlane w Ekwadorze drogie, a ludzie stąd swoimi siłami nie są w stanie tego zrobić.
Wśród wielkiej aktywności sekt, naprawdę ważny jest rozwój grup i katechezy parafialnej. Trzeba jeszcze wiele pracy, środków ale nade wszystko łaski Bożej by wiara została utwierdzona w sercach tych ludzi. Dlatego prośba do każdego czytelnika – o modlitwę za to miejsce i w intencji Misji Franciszkańskiej w Guayzimi.
Agnieszka Klimek, misjonarka świecka
Jeżeli chcesz wspomóc działalność misyjną o. Seweryn Matyasika możesz przekazać dowolną ofiarę pieniężną na konto:
Nazwa konta: Komisja Episkopatu Polski ds. Misji
Konto – PEKAO S.A. I O/ Warszawa
Numer konta: 06 1240 1037 1111 0000 0691 6772
Tytuł przelewu – Patronat SEWERYN MATYASIK