List na Wielkanoc z Etiopii
s. Helena Kamińska, Dilla 28.03.2021
Ukrzyżowany za nas pod Poncjuszem Piłatem, umarł i został pogrzebany. Trzeciego dnia Zmartwychwstał
Czcigodni,
Tak brzmiały słowa naocznych świadków zdarzenia. Powtarzamy je z tą samą wiarą, z jaką były wypowiedziane po raz pierwszy. Tą prawdą chcemy dzisiaj na nowo dzielić się między sobą wzajemnie jako pełnią Ewangelii. Dzielimy się nią z radością. Jak bowiem moglibyśmy nie cieszyć się ze zwycięstwa życia nad śmiercią? Jak nie radować się z objawienia mocy samego Boga i jej zwycięstwa nad grzechem? Jak nie radować się ze zwycięstwa, które definitywnie odnosi dobro nad złem? Oto Dzień, który Pan uczynił!
Niech pamięć o tajemnicy Wielkiej Nocy przynosi pokój; niech umacnia nadzieję i rozpala miłość. Zmartwychwstały Chrystus niech Wam błogosławi i wynagradza trudy dnia codziennego, by wspomagać tych najbardziej potrzebujących, szczególnie naszych i Waszych podopiecznych.
Teraz garść wiadomości z naszego podwórka.
Od miesiąca Covid „wziął w posiadanie” Dilla. Do tej pory było spokojnie, ludzie na ulicy i w urzędach bez masek. Obecnie zdecydowana większość chodzi w maskach, używa dezynfektantów do rąk. My musiałyśmy zamknąć jedno przedszkole (mamy dwa), po tygodniu nawet college i przychodnię. Całe szczęście, że jedna pielęgniarka jest zdrowa i daje zastrzyki przeciw wściekliźnie tym, którzy są w trakcie leczenia. Nowych nie przyjmujemy. Brak szczepionki, trudności z poruszaniem się. Przyjechali ze służby zdrowia, zrobili testy wszystkim pracownikom i siostrom. Wynik był szokujący . Około 60% pracownikow okazało się pozytywnych. Na 5 sióstr tylko 1 miała wynik dodatni. Obecnie dwie wyjechały na inną placówkę. Miały zmianę. Jedna siostra z naszej wspólnoty pojechała na północ, by pomóc w naszym dużym szpitalu, jedynym otwartym w okolicy. I tak zostałyśmy we dwie na chodzie by zająć się wszystkim i obsłużyć siostrę z dodatnim wynikiem, oraz 1 chłopaka, który mieszka z nami. Nie ma objawów, ale wynik byl dodatni. Pracy przybyło, ale robimy, co możemy. Jedno przedszkole na misji, jak wyspa, ocalało przed zamknięciem. Tylko jedna nauczycielka ma wynik dodatni.
W tej sytuacji ludzie najbiedniejsi najbardziej cierpią. Często ludzie przychodzą na misję, prosząc o żywność, bo nie mają co wrzucić do garnka, by nakarmić dzieci. Pomagamy w miarę naszych możliwości, co sobotę przychodzi grupa ludzi by dostać mąkę FAFFA na cały tydzień. To jest mieszanka różnych zbóż z dodatkiem witamin i minerałów, bardzo pożywna. Dzieci i młodzież z programu Adopcji przed Bożym Narodzeniem, które u nas jest 7 stycznia, otrzymały dary w postaci mąki, cukru, mydła i na dodatek koce by się zabezpieczyć przed nocnym chłodem. Następne spotkanie będzie w dniach 19-23 kwietnia i wtedy napiszą listy do Państwa z życzeniami na Wielkanoc. Trudno, ale kalendarz w Etiopii jest inny stąd takie opóźnienia. Wielkanoc bedzie 2 maja. Tym razem dostaną więcej żywności i mydła. Dajemy to co widzimy jest najbardziej potrzebne w danym czasie. Uczniowie chodzą do szkół, ale klasy są podzielone, część przychodzi rano, a część po południu by zachować dystans ze względu na Covid.
Ceny żywności, i nie tylko, rosną z dnia na dzień. Rząd ogłosił, że pensje przez cały rok nie będą podwyższone, ale zrobili wyrównanie. To wyszło dla niektórych na dobre. Tak dla przykladu, za zmielenie 100kg zboża trzeba zapłacić 1000 birów. To jest miesięczna pensja pracownika nie wykwalifikowanego. Jak więc żyć? Inny przykład sytuacji rodzinnej Haileyesus i Biniam - są objęci programem adopcji. W rodzinie jest 8 dzieci. Miesięczna pensja ojca Bekele to 1,539 birów, po odliczeniu podatku i składki na emeryturę na rękę dostaje 1,337 birów. W tej chwili 1Euro =okolo 40 birów. Matka poszła po drzewo do buszu i o mało co nie straciła oka. Za leczenie zapłaciła 500 birów. W tej rodzinie czwórka dzieci są w adopcji, co tydzień też dostają żywność. W tej chwili ojciec jest chory na Covid. Tutaj nie możemy skupić się tylko na dziecku. Musimy pomagać całej rodzinie.
Ogólna sytuacja w Etiopii nie jest najciekawsza, szczególnie na północy kraju. Dużo żywności zamiast trafić do ludności cywilnej, jest wywożona. Jednego dnia jak rozdawali żywność, była lista do podpisania. Na liście było napisane, że otrzymają 15 kg zboża, a w rzeczywistości dawali 7 kg . Ludzie się buntowali, ale w końcu podpisali by nie umrzeć z głodu.
Nasz szpital jest pełny, 600 łóżek, codziennie około 20 porodów, po kilku godzinach matki są wypisywane do domu. Noworodki dostają wyprawkę. Ludzie czasem idą trzy tygodnie, by dotrzeć do misji Adwa. Nie wszystko można opisać. Od czasu do czasu nadal giną ludzie od strzałów, ale też i z głodu, szczególnie dzieci. Jak dotrą do misji, jest już za późno, by uratować.
Dziś u nas jest druga niedziela Wielkiego Postu. Droga krzyżowa jest na zewnątrz wokół kościoła ze względu na Covid. Przychodzi dużo ludzi. My, siostry, jesteśmy szczęściary, codziennie mamy Eucharystię w kaplicy księży Salezjanów, a czasem w naszej kaplicy. Pan Bóg czuwa nad nami. Chwała Panu.
Kończąc jeszcze raz składam serdeczne podziękowanie Wszystkim tym, którzy nas wspomagają w ramach Adopcji i projektu dożywiania dzieci. Bóg zapłać. Niech Bóg wynagradza Was stokrotnie.
Ze szczerą modlitwą przed Panem
s. Helena Kamińska z siostrami i dziećmi