Od 10 maja Helena Kmieć służebnicą Bożą
Dziś miałaby 33 lata – wiek chrystusowy. Teraz, siedem lat po tragicznej śmierci, jest kandydatką na ołtarze. Helena Kmieć, misjonarka świecka archidiecezji krakowskiej, będzie od 10 maja nosić tytuł służebnicy Bożej. Tego dnia ruszy bowiem jej proces beatyfikacyjny. „W jednym z podań o wyjazd misyjny Helena napisała, że otrzymała Łaskę Bożą – czyli 5 razy D, Dar Darmo Dany Do Dawania, i że musi się tym darem dzielić” – wspomina w rozmowie z Radiem Watykańskim postulator, o. Paweł Wróbel SDS.
10 maja w kaplicy pałacu arcybiskupów krakowskich zostanie zaprzysiężony trybunał prowadzący proces beatyfikacyjny Heleny Kmieć. Będzie to formalny początek prac i od tego momentu libiążanka będzie już oficjalnie tytułowana służebnicą Bożą. Także od tej pory członkowie trybunału będą spotykać się na tajnych sesjach w celu przesłuchania świadków życia kandydatki na ołtarze. Dopiero ostatnia sesja będzie miała ponownie charakter publiczny.
Czym ten proces różni się od innych dochodzeń? O. Paweł Wróbel SDS, który został postulatorem już pod koniec 2022 roku, podkreśla, że bez wątpienia chodzi o sposób komunikowania się Heleny. Proces beatyfikacyjny to nie tylko badanie życiorysu kandydata na ołtarze, to również analiza jego pism, czyli różnych zapisków dotyczących życia i wiary.
„Zbieraliśmy to, co możliwe do zebrania, jeśli chodzi o pisma Heleny. Pozostawiła ona po sobie niewiele tych tak ściśle rozumianych pism. Ale to znak czasu - w przypadku badania zgodności pism kandydatów na ołtarze z nauką Kościoła bada się też wiadomości na Messengerze, na Whatsappie czy korespondencję w formie elektronicznej" - wyjaśnia Radiu Watykańskiemu o. Wróbel i dodaje, że Helena chętnie korzystała z Facebooka czy innych komunikatorów elektronicznych. Wszystko ze względu na misje zagraniczne - zanim wyjechała do Boliwii była m. in. w Zambii i na Węgrzech. „Często pisała wiadomości mailowe. Większość jej komunikacji pisanej była przez media elektroniczne a nie przez tradycyjne listy, czy jakieś inne wiadomości pisane na kartce papieru. To jest też znak dzisiejszych czasów, święci idą z duchem czasu” - podkreśla o. Paweł Wróbel.
Żmudna praca postulatora
Duchowny dodaje, że przez prawie 1,5 roku pracy w roli postulatora udało mu się lepiej poznać życiorys Heleny. „Zadaniem postulatora jest zgromadzenie dokumentów, związanych z historią życia kandydatki na ołtarze - aktu urodzenia, aktu chrztu, aż do aktu zgonu. Zbieraliśmy też informacje dotyczące znaków czy łask, które różne osoby przypisują wstawiennictwu Heleny, modląc się prywatnie” - opowiada salwatorianin.
O. Paweł Wróbel zapewnia, że choć żyje wiele osób, które na różnych etapach życia miały styczność z Heleną, to nie oznacza to, że proces beatyfikacyjny będzie musiał objąć przesłuchanie tysięcy osób. „Dotarcie do świadków nie będzie trudne, natomiast trybunał będzie musiał wybrać osoby, które uzna za mające największą wiedzę na temat Heleny. Gdyby przesłuchiwał wszystkich, którzy mieli z nią kontakt, ten proces nie miałby końca” - mówi salwatorianin. O. Paweł Wróbel wyjaśnia, że choć trudno mówić o perspektywie czasowej wszystkich przesłuchań, to archidiecezja krakowska ma ogromne doświadczenie w prowadzeniu procesów beatyfikacyjnych. „Są one prowadzone sprawnie i myślę, że można mieć nadzieję, że tak samo będzie w tym przypadku” - dodaje rozmówca Radia Watykańskiego, który przygotuje też pierwszą listę świadków.
Przesłanie Heleny
O. Paweł Wróbel podkreśla, że postać Heleny Kmieć to inspiracja szczególnie dla młodych i utalentowanych osób, by znaleźć swoje miejsce w Kościele. „Może właśnie to miejsce jest dla nich w Kościele. Często tacy młodzi ludzie tego miejsca nie widzą, mając Kościół za instytucję przestarzałą. Helena to miejsce odnalazła i z pasją realizowała swoje powołanie do świętości, też poprzez powołanie misyjne, które odkryła przez 5 ostatnich lat życia w wolontariacie misyjnym Salvator prowadzonym przez nasze zgromadzenie salwatorianów" - zauważa postulator procesu beatyfikacyjnego.
Helena Kmieć była zaangażowana nie tylko w działalność misyjną, angażowała się w duszpasterstwo akademickie, Caritas i organizację Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. „Myślę, że jej przesłanie dotyczy też tego, że warto zwracać w swym życiu uwagę na pomoc drugiemu człowiekowi - choćby przez działalność wolontariacką czy misyjną, właśnie ze względu na Chrystusa. Helena zachwyciła się tą ideą salwatoriańską” - podsumowuje o. Paweł Wróbel.
Kim była Helena Kmieć?
Helena Agnieszka Kmieć urodziła się 9 lutego 1991 roku w Krakowie. W 2012 roku znalazła swoje miejsce w Wolontariacie Misyjnym Salvator działającym przy zgromadzeniu zakonnym salwatorianów. W 2013 roku pojechała na misję do Zambii, gdzie przez dwa miesiące pracowała z dziećmi ulicy. Kolejną jej misją była posługa w Rumunii (Timisoara, 2014 r.). Ostatnią jej misją miała być półroczna posługa w Ameryce Południowej. 8 stycznia 2017 roku rozpoczęła posługę na placówce misyjnej sióstr służebniczek dębickich w Cochabambie w Boliwii. 24 stycznia, miał miejsce napad na ochronkę dla dzieci, w której Helena przebywała wraz z drugą wolontariuszką. Podczas zdarzenia napastnik ugodził nożem Helenę, która pomimo prób ratowania życia, zmarła.
Postulator prosi o kontakt wszystkie osoby, które mogą podzielić się wiedzą na temat życia Heleny Kmieć oraz informacjami dotyczącymi łask, które przypisywane są jej wstawiennictwu.