Polski misjonarz w Peru: z powodu koronawirusa stan wyjątkowy wydłużony do 24 maja
Stan wyjątkowy w Peru, to zamknięte drogi, szkoły, instytucje, firmy, a także całkowity zakaz poruszania się samochodem, wychodzenia z domu, poza wyjściem na zakupy lub w innych nagłych przypadkach - tak sytuację w związku z koronawirusem opisuje tarnowski misjonarz ks. Stanisław Knurowski, który pracuje w Peru w Andach Centralnych. Stan wyjątkowy w tym kraju został przedłużony do 24 maja.
„Wydawało się na początku, że tak restrykcyjne podejście pozwoli opanować epidemię, jednak jest coraz gorzej. W ostatnich dniach bowiem, Peru notuje rekordowe dzienne wzrosty zakażeń. Kiedy piszę ten list, mamy ponad 60 tys. potwierdzonych zakażeń i liczba ta gwałtownie rośnie” - stwierdza misjonarz.
Jak relacjonuje ks. Knurowski stan wyjątkowy zastał w stolicy wiele osób pochodzących z wiosek. „Po mniej więcej miesiącu skończyły się im pieniądze, zaczęli wracać do swoich domostw w górach, do wiosek, skąd pochodzą. Odbywało się to na piechotę, ponieważ transport publiczny nie działa. Setki ludzi, wśród nich kobiety z małymi dziećmi, wybrało daleką wędrówkę, bez jedzenia, pieniędzy, ciepłych ubrań, żeby wrócić do domów rodzinnych. Niestety, wraz z ich przyjściem pojawił się też wirus. W ten sposób regiony, które były wolne od zakażeń, już je mają” - dodaje.
Huaribamba - centrum parafii tarnowskiego misjonarza to maleńka wioska ukryta w górach. „Po długich pertraktacjach z władzami wiosek i po uzyskaniu specjalnego pozwolenia, udało mi się wyjechać do stolicy diecezji i przywieźć ponad 600 kg kurczaka. Radość była wielka, choć przecież były to niewielkie ilości. Każda rodzina otrzymała zaledwie trzy kilogramy, jednak dobre i to, zwłaszcza, że niektórzy nie jedli mięsa od niemal dwóch miesięcy” - pisze misjonarz.
Kapłan podkreśla, że cała sytuacja uczy go wielu spraw. „Takie chwile pomagają mi zbliżyć się do ludzi, do moich parafian. Ludzie zazwyczaj milczący, małomówni, zamknięci w sobie, zaczynają się otwierać. Więcej osób pojawia się na nabożeństwach, pytają jak się czuję, co u mnie. Wiem, że to wydaje się banalne, ale trzeba znać trochę Peruwiańczyków mieszkających w górach, żeby zrozumieć, że to zakrawa o cud. Ciężko zdobyć ich zaufanie i zainteresowanie, teraz zaś relacje stają się bliższe” - podkreśla tarnowski misjonarz.
Ks. Stanisław Knurowski dziękuje za wszelkie wyrazy pomocy i modlitwy. Jego list można znaleźć na stronie Wydziału Misyjnego Kurii Diecezjalnej w Tarnowie www.misje.diecezja.tarnow.pl
Są tam regularnie zamieszczane listy tarnowskich misjonarzy, którzy opisują sytuację w krajach misyjnych w związku z koronawirusem.
eb / Tarnów
fot.: misje.diecezja.tarnow.pl