RCA - Przyjaciele Misji
Wczoraj, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego tj. 14 września A.D.
2010, dzięki Bogu, wraz z przygodami, szczęśliwie dotarłem do Bangi do
Wspólnoty Salezjańskiej w Parafii św. Jana w Galabadja. Jeśli chodzi o
przygody w podróży to w zasadzie były dwie. Pierwsza była w Casablance w
Maroku. Gdy wieczorem przyleciałem to się okazało, że muszę jeden dzień
czekać na samolot do Kamerunu. Sprawę trzeba było wyjaśnić (w podobnych
sytuacjach przydaje się znajomość języków obcych). Okazało się, że był
to problem linii lotniczych Maroka. Okazali się o tyle solidni, że
dwudniowy pobyt w hotelu, łącznie z wyżywieniem i dojazdem na lotnisko,
nic mnie nie kosztował. Druga przygoda była już w Douala w Kamerunie,
gdzie zatrzymałem się na dwa dni w Domu Misyjnym, w oczekiwaniu na
samolot właśnie do Bangi. Ta przygoda była smutna i groźna. Otóż w
Niedzielę popołudniu, gdy zwiedzałem miasto, zostałem zaatakowany przez
jednego z bandytów, który siłą wyrwał mi małą torebkę z pieniędzmi no i z
dowodem osobistym. W szarpaninie okazał się silniejszy i jak się
okazało działał nie sam, bowiem na motorze podjechał drugi i szybko
uciekli. Całe to zdarzenie zgłosiłem na policji. Pojawił się problem,
bowiem bez tego dowodu kameruńskiego nie można przekroczyć granicy.
Modliłem się bardzo o odnalezienie dokumentów, ponieważ bez tego
utkwiłbym na dobre w Kamerunie. Księża pocieszali mnie, że złodzieje
pewnie zabiorą pieniądze, ale dokumenty podrzucą,.. I tak też się stało.
Wieczorem, ktoś podjechał na motorze i torebkę wraz z Dowodem
Osobistym, rzucił pod Dom Misyjny. Stąd też mogłem dotrzeć na misyjną
placówkę do Bangi. Rzeczywiście, Bogu niech będą dzięki i Maryi
Wspomożyciele i św. Józefowi za opiekę nade mną. Dzięki również za waszą
wstawienniczą modlitwę o szczęśliwą podróż. Bóg zapłać!
Jeśli chodzi
o pierwsze wrażenia z przyjazdu na misje do RCA. Klimat jest
tropikalny, gdy przyjechałem to, było 40 stopni w cieniu. I obecnie mamy
porę deszczową, gdy piszę ten list właśnie leje jak z cebra! Dalej, w
tym mieście poza lotniskiem to nie ma dróg asfaltowych; są poważne
trudności z wodą pitną i elektrycznością-w ciągu dnia są zwyczajnie
wyłączane. No i żywność i utrzymanie jest dwukrotnie droższe aniżeli w
Kamerunie. Nasuwa się proste pytanie - czym się tu zajmujemy? Prowadzimy
Parafię św. Jana Ewangelisty, Szkołę Podstawową, Przychodnię Zdrowia
wraz z Apteką; (właśnie wczoraj kobieta urodziła dziecko, a dzisiaj już
następna zgłosiła się do porodu). Istnieje też Centrum Młodzieżowe wraz z
boiskami. Skoro dzieci przybywa i garną się do nauki to w planach mamy
rozbudowę szkoły i doposażenie klas lekcyjnych. Następnie chcemy
pobudować zbiornik na wodę z własnym ujęciem wody pitnej.
Oto właśnie
pokłosie z pierwszych dni mojej pracy misyjnej w Bangi, w tym naprawdę
biednym kraju środkowoafrykańskim. Zatem polecam się Waszej żarliwej
modlitwie a także Waszej szczodrej dobroczynności, za którą z góry
składam serdeczne Bóg Zapłać! Wraz z modlitwą i błogosławieństwem
Misjonarza w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, życzę Warn Szczęść
Boże! Oto mój nowy adres misyjny:
Pere Jan Hubner SDB
Paroisse St Jean de Galabadja
B.P. 1307
Bangui - RCA