Święta minęły!
Święta minęły!
U was te dni były pełne tej szczególnej atmosfery, która wprost popycha nasze myśli ku Temu, który przychodzi? Zdaje sobie sprawę, że Święta w Europie, szczególnie w sklepach i na ulicach coraz bardziej przypominają rynek zbytu, są skomercjalizowane i nie wiele maja wspólnego z Przychodzącym, ale mimo wszystko moi Drodzy, coś (aż za dużo czasami !) mówi o świętach i o tym, że te dni, to nie normalne, zwyczajne dni?
A u nas, ciągłe lato i susza!. Ale i kwiaty stworzył Bóg i Ten, który się rodzi, tez je kocha, a więc...
I choć po świętach Bożego Narodzenia, ale jeszcze przed Nowym Rokiem życzę Wam, żeby te otwierające się paki kwiatów dały Wam sile na wzrost wewnętrzny i zbliżyły Was do Rodzącej i Otwierającej się Miłości.
I życzę Wam tez, żeby ta obecna tutaj susza uświadomiła Wam, ze przychodzi na świat Źródło Żywej Wody, a wiec Ktoś, bez kogo nie można wyobrazić sobie życia!
Och moi Drodzy! Wielu z Was zapomniało, jakim skarbem jest woda! I deszcz!
Wiec jeszcze raz życzę Wam, żeby zbliżający się Nowy 2006 Rok, Nowonarodzony Bóg zesłał na Was deszcz swoich łask i ożywił Wasze stęsknione serca!
A teraz trochę nowinek o nas :
20 września minął juz rok jak razem z S. Piotra przyjechałyśmy do Ngaoundéré ; aby utworzyć tutaj nowa nasza trzecia juz wspólnotę w Kamerunie.
Jeśli chodzi o odpowiedzialność za Dom Gościny Misjonarzy, to mamy coraz więcej zajęć. Ludzie jak wszędzie, ciągną do Sióstr, bo się czują bezpieczniejsi, bo chcą się czuć mile przyjęci, bo wiedzą, że nie będą wykorzystani? Tutaj też. Identycznie.
Stwierdziłam także, że pracując tutaj coraz dłużej i poznając coraz więcej ludzi, zakres naszej pracy się powiększę. Stajemy się coraz bardziej ośrodkiem, gdzie zgłaszają się ludzie, aby coś podać w rożne części kraju, żeby pojechać gdzieś, żeby wziąć rożne adresy i telefony, żeby się spotkać z przyjeżdżającymi, żeby kogoś zawiadomić, coś zarezerwować (bardzo często np. bilety na pociąg) itd. itd.
Praktycznie teraz nie można zostawić Domu samego, więc jak ja nie mogę być, to jest S. Piotra. Dwa tygodnie temu skończyła się tygodniowa sesja dla formatorów ze Zgromadzenia Ojców Oblatów (w ich gronie jest dużo Polaków).
Radością moją wielką było przyjęcie pod koniec sierpnia mojej młodzieży z Garoua Boula. To przecież były moje dzieci ! Najpierw przyjechała S. Lidia z dziewczętami i do nich dołączyły się dziewczęta z Bertoua i z Ngaoundéré. Oprócz poważnych spotkań z księdzem prowadzącym (był 4 dni), S. Lidia pokazała im dużo ciekawych miejsc w Ngaoundéré i w najbliższej okolicy.
A potem S. Jozefina zorganizowała wyjazd dla Młodzieży Dominikańskiej. Zagrali nam nawet sztukę o Sw. Dominiku ! Zaprosiliśmy na nią młodzież z grupy S. Piotry, żeby wspólnie z nami ubogacili się o historie św. Dominika. Byłam bardzo dumna z mojej młodzieży. Nawet jesli nie jestem juz w Garoua Boula?, to praca z nimi trwa i przynosi owoce.
A pod koniec września, jako na rozpoczęcie swojej rocznej pracy, wykorzystałyśmy nasze warunki aby zorganizować małe rekolekcje dla młodzieży S. Piotry. To tak trochę z aktywności naszego domu.
Jeśli chodzi o nasza inna działalność duszpasterska, to w tym roku zaangażowałyśmy się w nią więcej. Zeszłego roku przyjechałyśmy tutaj późno i katecheza została już rozdysponowana. W tym roku S. Piotra uczy katechezy w siedmiu klasach w Coll?ge Mazenod. To Coll?ge to liceum prowadzące młodzież aż do matury a nazywające się tak, bo założyli je Ojcowie Oblaci a ich założyciel to św. biskup Eugeniusz Mazenod. Ale teraz odpowiedzialność za niego wzieli Bracia Zakonni ze Zgromadzenia od Niepokalanego Poczęcia (nie znam dokładnej nazwy. W skrócie ich nazywamy ? koncepcjoniści. Conception ? to po francusku poczęcie). Prawdopodobnie ja także wkrótce zacznę w tym Coll?ge moja regularna prace z młodzieżą, ale nie ucząc religii, tylko pracując z nimi w grupach spotykających się po południu. Jeśli do tego dojdzie, to w następnym liście napisze wam o tym więcej. Co jak co, ale normalnej i systematycznej pracy z młodzieżą to mi brakuje?
S. Piotra uczy tez w soboty religii małe dzieci przy parafii i jest odpowiedzialna za parafialna grupę młodzieżową . Nazywa się ona Rodzina Eucharystyczna i rzeczywiście koncentrują się wokół Eucharystii. Spotykają się dwa razy w tygodniu. W poniedziałki w katedrze adorują 1,5 godz. Najświętszy Sakrament a w piątki u nas maja rożne spotkania tematyczne.
W porównaniu z zeszłym rokiem, to jest ich coraz więcej. S. Piotra zaczynała prace z kilkoma młodymi a teraz ma ich ponad trzydzieści! Jest się czym cieszyć! Wczoraj mieli w salonie Domu Gościny spotkanie z ich rodzicami. Przygotowali dla nich naprawdę interesujący wieczór! Byłam wzruszona? może to tez dlatego, ze przypomniały mi się moje lata spędzone w Garoua Boulai i praca z młodzieżą? Wczorajszy młodzieżowy wieczór dodał mi także jeszcze większej ochoty do pracy z klubami w Collage. Zobaczymy?Ale opowiem wam o jeszcze jednej z moich pasji!
Posłuchajcie! Zapisałam się na Uniwersytet ! No poważnie! To znaczy mówiąc ściślej, zapisałam w tym roku po raz pierwszy czterech chłopaków (wszyscy czterej są z Garoua Boulai, oczywiście). Są praktycznie całkowicie na naszym utrzymaniu. Jest i piąty (z północy, przyjaciel jednego z nich, pracował u mnie cale wakacje) , ale opłacany przeze mnie tylko częściowo. No i przezywam razem z nimi wszystkie kłopoty, co to znaczy studiować w Kamerunie?
W ich papierach na uczelni jestem jako osoba zastępująca rodziców i sprawująca nad nimi kontrole. Dwóch chłopaków (Jean Calvin i Rodrigue ) studiuje prawo, Ismael studiuje socjologie i dwóch (Bruno i Mo?se) są na wydziale fizyki.
Otóż, w Ngaoundéré jest Uniwersytet. W kraju istnieje ich chyba 4 czy 5, ale są w Yaoundé albo w Douala.
Uniwersytet w Ngaoundéré jest stosunkowo młody (około 20 lat), przekształcony ze Szkoly Inżynierów, nie mający swojej kadry, dlatego jest dużo profesorów przybywających z innych miast na poszczególne wykłady (cześć z nich nawet śpi u nas). Jest ponad 12 tysięcy studentów. Co w porównaniu z innymi to rzeczywiście mało. Podobno w Yaoundé, żeby wejść na teren uczelni, to trzeba wstać o trzeciej, przed piątą być przed brama a potem korzystając z nóg przejść przez bramę! A są i wypadki podeptania. Okropne! Dobrze, że tutaj Uniwersytet jest oddalony od miasta, nie ma żadnych otaczających murów ani bram. Przestrzeń bardzo wolna.
Ale ja się mimo wszystko dziwie, gdzie pomieści się te 12 tysięcy studentów, jeśli jest tylko kilka sal i to na 100 ? 200 osób i to te sale sa bez światła, wiec po 18°° juz nie ma wykładów. Wyobrazicie sobie, ze na I roku prawa jest ponad 1800 studentów!!! Niewiarygodne! I gdzie oni się uczą? Na stołówce?
I jeśli chcesz siedzieć, to musisz przyjść przed piątą (wykłady zaczynają się o 7.45) a jeśli przyjdziesz później, to po prostu sobie cale wykłady postoisz. Postoisz i popiszesz. Cały dzień. Nie umiem sobie nawet tego wyobrazić jak można cały rok stojąc robić notatki. Chłopcy mówią, że jeśli chodzi o dyscyplinę, to w porządku. Jest cisza jak makiem zasiał (przynajmniej na pierwszym roku!) Profesor mówi bez mikrofonu i wszyscy go słuchają.
Ale ja mam lekką obawę, szczególnie o chłopców z prawa. Jeśli ich jest prawie dwa tysiące, to będą bardzo przesiewani na poszczególnych egzaminach. Zobaczymy?
Inne fakultety nie mają tylu studentów
na roku. Jest ich średnio od 100 do 400 na roku, ograniczają nabór i
szybko zamykają swoje listy. Czemu akurat prawo przyjmuje wszystkich
chętnych? Podobno jest ich potrzeba. Możliwe, ze narazie, ale ja się
boje, że jak oni wszyscy się wykształcą (a w Yaoundé jest ich na I roku
ponad 5 tysięcy!), to i zapotrzebowanie się skończy.
Z Bogiem!
S. Tadeusza Franckiewicz