18 Maj

Trzęsienie ziemi w Ekwadorze

Relacja s. Karmeli Ewy Pilarskiej,

W Ekwadorze, a konkretnie w mieście Santo Domingo de los Tsachilas pracuję od 11 lat. W tym mieście prowadzimy Dom dziecka, żłobek i pracujemy w duszpasterstwie.

Wiele już przez ten czas przeżyłam jeśli chodzi o fenomen natury: już nie raz trzęsły się nam szyby, a i czasem nad ranem łózko od ruchów ziemi, które normalnie powtarzały się przy zmianie pory deszczowej na suchą. Już zdarzało się, że od burz, piorunów robiło się jasno w pokoju i ciepło na sercu ze strachu. Jeszcze nie tak dawno wulkan Cotopaxi, najwyższy i najbardziej aktywny wulkan świata oddalony od nas ponad 100 km. pokazywał co potrafi i codziennie zbieraliśmy popiół z podłogi . Potem przyszły deszcze, czyli „fenomen del niño” i ulewy jakich mało, ponad 12 godzin. Nie wspominam o wilgoci, podmokłych ścianach, a przede wszystkim o zdrowiu naszych dzieci z Domu dziecka, bo rano chłodno, w południe upał, a po 15:00 ulewy...

Potem przyszła Chikungunya Zika, mutujący się komar, który wywołuje bardzo gorączkę, złe samopoczucie i powodując komplikacje w organizmie grozi śmiercią. W przypadku ZIKA mówi się o ujemnych skutkach dla kobiet ciężarnych.

To taki zaledwie wstęp do tego co się wydarzyło 16 kwietnia o godzinie 18:58. Siedziałyśmy z Siostrą przy stole i zaczęło się wszystko poruszać. Spokojnie, bez paniki myślałyśmy, że to jak zawsze... ale tym razem było inaczej! Zaczęło coraz bardziej trząść i podbiegłyśmy do noworodka, który spał na łóżku. Serce nam zamarło, dziecko zaczęło płakać. Ja wzywałam opiekę Matki Bożej, myślałam, że serce tego strachu nie wytrzyma! Zgasło światło, ziemia się uspokoiła. Podobno trwało to kilka sekund, może 50, ale nam wydawało się ,że wieczność!

Pobiegłyśmy z s. Elizą do dzieci, wystraszone płakały. Każda świeczka była przydatna. Nagle jedna wychowawczyni wybuchła płaczem mówiąc, że jej rodzina zginęła i runęły domy w Pedernales. Miasto oddalone od nas o 130 km. Nie wierzyłam jej, chciałyśmy z siostrą uspokoić dzieci. Z woluntariuszami zniosłyśmy materace i zaczęłyśmy się modlić. Z kuchni jednak dochodził płacz wychowawczyni. Po 21:00 zapaliło się światło, odetchnęliśmy z ulgą. Myśleliśmy, że wszystko się skończyło, a to jednak był początek... Sygnał internetu wrócił i wolontariusze zaczęli szukać co się wydarzyło. Wice -prezydent ogłosił,że zginęło 26 osób w Mancie i Portowiejo. Uspokoiłam wychowawczynię a jednak ona twierdziła, że Pedernales leży w gruzach. I rzeczywiście leżało!!! Parę godzin później już wiedzieliśmy, że było to trzęsienie 7.8 w skali R. Spałyśmy z dziewczynkami przy drzwiach,żeby uciekać w razie potrzeby. Ziemia się poruszała. Ok. 2:00 nad ranem znowu zatrzęsło, ale tylko przez chwilę.

Z tej nocy pamiętam ogromny lęk o nasze dzieci i myśli, że „nie znamy dnia ani godziny kiedy Pan przyjdzie”. Nie miałam jednak wątpliwość, że nad Domem dziecka czuwała ręka Boża i sam Anioł przeszedł przez nasze domy. Dzisiaj już wiemy, że zginęło 659 osób, UNICEF obliczył, że 120 tys. zostało bez szkoły, ponad 17 tyś rannych, 113 osób zostało odnalezionych pod gruzami jeszcze żyjących, a podobno 48 ciał nie odnaleziono, albo i więcej. Prawdopodobnie wiele dzieci w tym zamieszaniu zostało niestety uprowadzonych, bo my czekamy na dzieci opuszczone ale do tego momentu jeszcze nie przyjęłyśmy żadnego dziecka z katastrofy.

W naszym mieście Santo Domingo są w tym momencie 3 schroniska dla ludzi pokrzywdzonych i wiele osób zamieszkało u krewnych. Ludzie, którzy przeżyli tragedię a znaleźli się w samym hipocentrum trzęsienia opowiadają jeszcze nerwowym głosem:” ziemia jakby na nas szła”, „uciekłam z domu i za mną cały dom się zawalił”, „straciliśmy kompletnie wszystko”, „jeszcze się boimy”. Ziemia dalej się trzęsie, a 26 kwietnia sąsiednia rzeka Damas wylała w miasteczku Alluriquin, blisko naszego miasta i kolejne straty , bo zginęło 6 osób, kilka zaginionych, 300 osób zostało bez dachu nad głową, a główna droga przechodząca przez Santo Domingo i łącząca Wybrzeże z Andami zamknięta! Kolejne straty.

Ja przede wszystkim chciałaby prosić o modlitwę za Ekwador, za ludzi aby nie tracili nadziei i ci najbardziej pokrzywdzeni aby mogli poczuć Miłosierną Dłoń Pana Jezusa wyciągniętą w geście ludzkich modlitw i ofiar. Pomóżmy odbudować ludzkie serca i domy ekwadorskie, które runęły w gruzach.

S. Karmela Ewa Pilarska, benedyktynka misjonarka

 


Znajdź nas


Komisja Episkopatu Polski
ds. Misji


ul. Byszewska 1
skr. poczt. 112
03-729 Warszawa 4

tel. +48 22 679 32 35
[email protected]

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
123 0.11248421669006