W poniedziałek w Bazylice Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach została odprawiona Msza św. dziękczynna za dar ziemskiego życia polskiej misjonarki Heleny Kmieć w dniu 5. rocznicy jej tragicznej śmierci. - Była jak iskierka. Wnosiła blask wszędzie tam, gdzie się pojawiała - mówił o niej bp Jan Zając, jej wujek.
W poniedziałek w Bazylice Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach została odprawiona Msza św. dziękczynna za dar ziemskiego życia polskiej misjonarki Heleny Kmieć w dniu 5. rocznicy jej tragicznej śmierci. - Była jak iskierka. Wnosiła blask wszędzie tam, gdzie się pojawiała - mówił o niej bp Jan Zając, jej wujek.
Na początku Eucharystii rektor łagiewnickiego sanktuarium, ks. Zbigniew Bielas, przypomniał krótko kim była Helena Kmieć i jak bardzo była zaangażowana w życie Kościoła. Wskazał, że w 2017 r. rodzice Helenki odebrali statuetkę specjalną, którą uhonorowano ją w plebiscycie „Miłosierny Samarytanin”.
- W uzasadnieniu wyróżnienia podkreślono, że była przepełniona obecnością Boga, którego dostrzegała w każdym, kogo los stawiał na jej drodze i komu mogła w jakikolwiek sposób pomóc. Niech Helenka będzie dla nas wzorem postępowania - powiedział kapłan.
W wygłoszonej homilii bp Zając ocenił, że Helena czas, który został jej dany na ziemi, wykorzystała do końca, ciesząc się każdym spotkanym człowiekiem, każdą małą i wielką chwilą oraz każdą szansą na dobro.
- W uszach wielu z nas wciąż brzmi jej zaraźliwy śmiech, a w pamięci żywe jest wspomnienie jej jasnego spojrzenia. W jej życiu były wielkie plany, marzenia i pasje młodej kobiety. Było miejsce na miłość, rodzinę, przyjaźń i pracę oraz na rozwój i odpoczynek. Było również miejsce dla Jezusa - podkreślił.
Dodał, że historia życia Helenki Kmieć była krótka, ale wypełniona przedziwnym światłem i radością, uwypuklając przy tym, że o niezwykłości jej życia świadczy nie tragiczny jego finał, ale suma wszystkich dni, które składają się na opowieść o tym, że droga Ewangelii jest propozycją dla każdego, a przyjaźń z Jezusem nadaje życiu znaczenie i wypełnia jasnym sensem.
Nawiązując do obrazu Jezusa miłosiernego z łagiewnickiej świątyni hierarcha wspomniał, że właśnie przed nim, podczas jego peregrynacji w parafii rodzinnej w Libiążu, Helena otrzymała swoje powołanie do pracy misyjnej. Zapytał skąd miała ona tak niezwykłą siłę i moc.
- Żyła na co dzień w zasięgu Bożego Słowa i Eucharystii. I chyba dlatego emanowało z niej duchowe piękno, które było widoczne w jej spotkaniu z Bogiem i z wieloma ludźmi, którym starała się służyć czynami, dobrym słowem, uśmiechem czy śpiewem - zaznaczył na zakończenie bp Zając.
Helena Kmieć urodziła się w 1991 r. w Krakowie. Do Wolontariatu Misyjnego Salvator w Trzebini wstąpiła w 2012 r. Od początku mocno angażowała się w działalność wspólnoty.
Posługiwała na placówkach misyjnych w Rumunii, na Węgrzech i w Zambii. 8 stycznia 2017 r. rozpoczęła półroczną posługę jako wolontariuszka misyjna w ochronce dla dzieci w Cochabamba w Boliwii, gdzie została zamordowana 24 stycznia 2017 r.
luk / Kraków