12 paź

Misjonarz na Kubie nie buduje kościołów...

s. Anna Łukasińska

DRODZY OCHRZCZENI I POSŁANI, BY GŁOSIC CHRYSTUSA,

Dłuższy już czas nie pisałam do nikogo z powodu trudności z internetem i komunikacją na Kubie. Od połowy sierpnia jestem na nowej placówce, która nazywa się Manguito, w diecezji Matanzas - to niecałe 200 km od Hawany, ale mała miejscowość z wieloma problemami.

Dziś zmobilizowałam się napisać kilka słów, bo przeżywamy wspólnie miesiąc październik, tym razem jako wyjątkowy miesiąc misyjny. Ośmielam się prosić każdego i każdą z Was o wzmożoną modlitwę za mnie, za moja wspólnotę i za innych misjonarzy tu na Kubie. Każdy z Was jest misjonarzem ofiarowując nam swoje modlitwy, tych którzy zmagają się z chorobami, proszę o ofiarowanie cierpienia i cierpliwego znoszenia codziennego trudu.

Sytuacja na Kubie raczej pogarsza się z dnia na dzień… nie tylko ekonomicznie, ale i duchowo. Połączyły się ze sobą idee materializmu, który głoszą komuniści, z tym, który niesie ze sobą kapitalizm… i skutek jest opłakany: ludzie nie wierzą w nic i nikomu… wzrasta agresja, kradzieże, samobójstwa… a domy misyjne puste, kościoły zamknięte… Biblia zakurzona… serca z kamienia…

Kilka migawek z ostatnich tygodni mojego pobytu tutaj:

1. Wychodzę z domu w poszukiwaniu jakichś warzyw na obiad… nie ma nic…puste ulice, nikt nic nie sprzedaje… na sąsiedniej ulicy krzyk i bójka, w kolejce ustawia się ok. 50 osób…. Bo po 3 miesiącach przywieźli szare mydło, które tu służy do prania, można było kupić jedynie po 2 na osobę… i ludzie w strachu że nie starczy zaczęli się przepychać….

2. Trzy dni czekamy na kapłana…w odległości 14km jest tu jeden misjonarz z Ekwadoru na 9 wspólnot…. Nie przyjechał bo migrena nie pozwoliła mu wstać z łóżka. Telefon: Niech siostra odprawi Celebracje Słowa Bożego i udzieli Komunii świętej ludziom…., dzwonimy dzwonem kościelnym, przychodzą 4 osoby…. I to nasza największa radość tego dnia.

3. Po miesiącu odzyskałam samochód, który stał u mechanika czekając na nowy akumulator, na stacji benzynowej limitowane paliwo…. 10 litrów i tylko bezpośrednio do baku… jedziemy do Hawany, po materiały katechetyczne i w połowie drogi samochód staje…. Woda w paliwie, zepsuta pompa….kolejne 2 tygodnie bez samochodu i możliwości dotarcia do kogokolwiek…. A ludzie na wioskach powtarzają smutne słowa: nie przyjechały Siostry, nie ma kościoła… wspólnoty, które liczą mniej niż 10 osób bez naszej obecności, nie funkcjonują, nie ma osoby odpowiedzialnej, która mogłaby zgromadzić innych choćby na wspólny różaniec….

4. W Manguito, wspólnota katolików liczy ok. 30 osób dorosłych, starszych, schorowanych…. Pytam: Czy zawsze tak było? Odpowiedz jest negatywna: Oczywiście że nie…. Tylko że teraz wszyscy młodzi wyjechali za granicę, albo na studia w dużym mieście, … wielu przeszło do innych kościołów…. Każdy szuka jak przeżyć i czuć się dobrze…
Bo Manguito choć ma ok. 4 tyś. mieszkańców, oprócz naszego kościoła, ma jeszcze innych 4 pastorów ze swoimi wspólnotami protestanckimi, świadków Jehowy i Logie masonerii. Na katechezę niedzielną przyszło 7 dziewczynek…; na tę dla nastolatków, od 3 tygodni nie zjawił się nikt…

5. Rano zobaczyłam w łazience mokrą ścianę i odkryłam problem kanalizacji…. Niestety w okolicy nie ma hydraulika… znamy jednego, ale teraz rodzina powiedziała, że musi być w szpitalu, gdzie mają różne awarie i problemy, bo szpital przepełniony ludźmi chorymi na dengę, sika i przypadki cholery- choroby , które tu przenoszą komary…. Sytuacja jest koszmarna, lekarze definiują chorobę i odsyłają ludzi do domów z gorączką, bo nie ma leków, brak antybiotyków…… jedyna recepta którą dają to odpoczynek i lepsze jedzenie… najlepiej nóżki wieprzowe , bo mają żelatynę... serce się kroi, gdy ktoś puka do drzwi prosząc o paracetamol lub witaminę C i ibuprofen…. Apteki puste…. Albo z niekończącymi się kolejkami.

6. Brak paliwa to ograniczenie transportu…. Dzieci nie zdążają do szkół, rodzice do pracy. Rząd zobowiązał wszystkich kierowców, do zatrzymywania się i pomocy autostopowiczom… karą jest zwolnienie z pracy, odebranie prawa jazdy lub więzienie… zależy od przypadku. Dziś zabieramy na stopa kobietę z dwójką dzieci: dziewczynki 7 i 2 lata…. Pytam o wiek. „Mam 23” - odpowiada, a ojciec dzieci? „Ma już inną”. Gdzie pracujesz? „Nigdzie, bez szkoły, nie ma dla mnie pracy…. Wracam z wioski, od babci, która mnie wychowała, bo matka mnie też zostawiła samą…. I teraz babcia oddaje mi swoje racje żywnościowe, żeby przeżyć tydzień”. Kobieta po raz pierwszy w życiu rozmawia z zakonnicą. Zadaje mi pytania typowe: Patrząc na starszą ode mnie s. Rose pyta: to twoja mama? I dlaczego się ubieracie tak samo? Gdzie zostawiłyście swoje dzieci? Ja nie mam czasu na kościół… ważniejsze jedzenie dla dzieci, możesz mi pomóc?

7. 6.30 rano, otwieram kościół, po kilku minutach wchodzi grupa 14 nastolatków z 7-8 klasy, z sąsiedniej wioski oddalonej o 13km. Co tu robicie? Nie ma szkolnego autobusu, więc teraz wychodzimy z domu o 5.30 i przyjechaliśmy traktorami, które akurat jechały….żeby się nie spóźnić do szkoły….wrócić tez musimy sami. Rozmawiamy chwilę, połowa po raz pierwszy w życiu weszła do kościoła, nie wiedzą nic o Bogu, ani kim jest Jezus…. Nie znają znaku krzyża. Błogosławimy ich, zapraszamy, by przyszli pograć w piłkę gdy w przyszłą niedzielę odwiedzimy ich wioskę… Tak, tak, pada typowa odpowiedz Kubańczyków…. Ale nikt z nich w niedziele nie ma czasu…. Te sprawy o Bogu to nie dla nas…kościół zabrania sex-u przedmałżeńskiego, a tu na Kubie wszyscy są wolni i zaczynają od 12-13 roku życia….

To tylko kilka sytuacji z mojej codzienności…. Misjonarz na Kubie, nie buduje kościołów, ani szkół, nie wygłasza płomiennych katechez i nie liczy, że na Mszy będzie więcej niż 20 osób…. Jesteśmy tu mniejszością, która wiele razy pozostaje milczącym świadkiem Chrystusa ukrzyżowanego w każdym człowieku cierpiącym. Ale tu trzeba być… Jest trudno, nie widać owoców naszej pracy…. Ja sama się modlę, by wiary tu nie stracić i każdego poranka wzywam Ducha Świętego by pozwolił mi dostrzec światło nadziei, podzielić się miłością i być tu świadkiem, że Bóg nie zapomniał o Kubańczykach… nie jest łatwo, dlatego z serca proszę o dar modlitwy, o różaniec misyjny…. Szczególnie proszę dzieci, które uczęszczają na katechezę, by wspaniałomyślnie ofiarowały swoje dobre uczynki i przyjęte Komunie Święte w naszych intencjach.

W tym roku jestem przełożoną wspólnoty, wiec obowiązków mam trochę więcej, mieszkam tu z s. Marią z Wietnamu i s. Rosą z Hiszpanii. Niestety w domu nie mam zasięgu na telefon, wiec moja komórka służy tylko na ulicy…. Najbliższy internet w parku oddalonym o 6 km….wiec korzystam tylko raz w tygodniu, by odpowiedzieć na korespondencje….

Proszę o pamięć i błogosławieństwo,

s. Ania Łukasińska


Jeżeli chcesz wspomóc działalność misyjną s. Anny, możesz przekazać dowolną ofiarę pieniężną na konto:

Nazwa konta: Komisja Episkopatu Polski ds. Misji

Konto – PEKAO S.A. I O/ Warszawa

Numer konta: 06 1240 1037 1111 0000 0691 6772

Tytuł przelewu –  Patronat ANNA ŁUKASIŃSKA


Znajdź nas


Komisja Episkopatu Polski
ds. Misji


ul. Byszewska 1
skr. poczt. 112
03-729 Warszawa 4

tel. +48 22 679 32 35
[email protected]

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
123 0.11796998977661